środa, 12 listopada 2014

Wściekłe Pięści Węża 3, czyli Wściekły Wąż vs. Cyborg Zombie

To są pięści! Pięści... które opadają. I niestety nie do końca trafiają w cel.
Najnowsza część przygód Wściekłego Węża niestety nie śmieszy już tak jak poprzednie dwie (dla przypomnienia "Wściekłe Pięści Węża" i "Sarnie Żniwo, czyli pokusa statuetkowego szlaku"). Brakuje szalonych "walek" z poprzednich części, "świetnych" dialogów i klimatu produkcji "starego Skurczu". Zamiast zwariowanych walk (takich jak choćby niezapomniana walka Mariusza w Sarnim Żniwie) mamy "efekciarskie" starcia z Cyborgiem, dialogi są jeszcze bardziej sztywne, drażniły mnie też monologi bohaterów. Klimat jakiś jest ale to też już nie to samo - stylizacja "grindhousowa" wypada zdecydowanie gorzej niż prawdziwe, polskie "Exploitation movies".
Najlepiej broni się epizod z Eternitowym Bogdanem - są walki, jest krew. Brakuje muzyki. Muzyka jest jedną z większych bolączek WPW3cWWvsCZ (cóż za piękny skrót) - broni się tylko utwór zamykający film (który znajdziecie poniżej).
Poza Eternitowym Bogdanem do plusów mógłbym dodać:
-żart z zapalniczką w bazie wojskowej
-Pan Szajba
-Domino Kuźwar
-występ Krzysztofa Radzimskiego (chociaż to też minus i to duży bo jest go po prostu za mało...)
-klimat - inny, mało "skurczowy", ale nadal jest ;)


Ocena: 5/10



niedziela, 2 listopada 2014

Tricky @ Łódź, Wytwórnia

Co jest lepsze od dobrego koncertu? Dwa dobre koncerty? To w sumie też ale z całą pewnością najlepszy w tym przypadku jest dobry koncert, za który nie trzeba płacić ;) Taka niebywała przyjemność spotkała mnie w czwartkowy wieczór - dzięki BrandNewAnthem!
Dawno nie słuchałem Tricky'ego, nie zagłębiałem się też nigdy zbytnio w jego twórczość toteż na koncercie spodziewałem się "hip-hopu na kwasie" a tymczasem dostałem "naćpany" rock przyprawiony elektroniką. Dla mnie była to raczej miła niespodzianka (nie ostatnia jak się okazało) :)
Niespodzianką numer dwa było to, że właściwie mało było Tricky'ego w Trickym. Przez większość czasu śpiewała bodajże Francesca Belmonte... natomiast Adrian sobie pląsał na scenie i tylko od czasu do czasu coś wokalnie od siebie dodał (pod koniec koncertu dopiero się "rozkręcił").
Trzecią niespodzianką był support - K BLEAX - wypadła w moich oczach bardzo dobrze. Szkoda tylko, że jej występ trwał ok. 20-25 minut a po nim nastąpiła półgodzinna przerwa przed główną atrakcją tego wieczoru co deczko rozbiło klimat zbudowany przez Kamilę.
Ogólnie to chciałem jeszcze przekazać ważny przekaz (prawilnie ;P), że warto chodzić na darmowe koncerty :P i nie mówię tu tylko o tych większych, na które wejściówki wygrać można czasem w jakimś konkursie (tak jak ja to uczyniłem), ale też o kapelach niszowych, praktycznie nie znanych - warto dopingować "młodych" muzyków. ;)