niedziela, 27 grudnia 2015

Podwójna DeLira

Potrójne folkowe info dla Warszawy:
Po pierwsze - 30.12 w praCoVnia Art-Club solowy koncert zagra lider Żywiołaka - Roberto DELIRA. Wstęp wolny.
Po drugie - wyżej wymieniony występ odbędzie się w ramach cyklicznej imprezy pt. „folkowe czwARTki”, która jak nazwa wskazuje odbywa się co czwartek w praCoVni :) Gorąco zapraszam do regularnego sprawdzania “co jest grane” ;) Więcej info - na oficjalnej stronie klubu, czyli TUTAJ.
Po trzecie - przypominam, że następnego dnia, tj. 31.12, również w praCoVni odbędzie się Sylwester z Loopus Duo - koncert na zakończenie mini trasy “Śmiertny Tour” (o którym jakiś czas temu już pisałem).
Poniżej tradycyjnie - coś do posłuchania :)

środa, 16 grudnia 2015

Piotr Bukartyk w Sukcesji, Łódź


Szybkie info dla Łodzi - jutro, tj. 17. grudnia, o godzinie 20 w Sukcesji wystąpi Piotr Bukartyk - muzyk “mieszający rocka, bluesa, folk oraz reggae z kabaretem i piosenką literacką“. Woodstockowiczom z pewnością przedstawiać nie trzeba ;)

wtorek, 15 grudnia 2015

Knurfest vol. III

Kolejny news z cyklu “zajebiście koncertowy tydzień w Warszawie (szkoda, że beze mnie)”.
W piątek, 18. grudnia w Śnie Pszczoły prawdziwy knur obfitości - III urodziny Minetaura. Obok solenizantów zagrają: BelzebonG, Octopussy oraz Sturmovik. Jedno jest pewne - będzie ogień ;)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rebelia folkmetalowców w Warszawie

Kontynuatorem dobrej passy koncertowej w Warszawie jest wizyta hordy pogan pod wodzą rosyjskiej Arkony. Już w tą środę, ok. 18, nawiedzą Progresję siejąc rozpierdziel ;P

sobota, 12 grudnia 2015

Liv Kristine w Warszawie


Mocno koncertowy tydzień się zapowiada dla Warszawy. Rozpocznie go w poniedziałek występ Liv Kristine na deskach małej sceny Progresji (Noise Stage).
Wokalistkę znaną z zespołów Leave’s Eyes i Theatre of Tragedy wspierać będzie rodzima kapela symfoniczno metalowa - As Night Falls oraz gość specjalny Raymond Rohonyi - wokalista i współzałożyciel Teatru Tragedii.
Poniżej standardowo znajdziecie coś do posłuchania (i obejrzenia).

środa, 2 grudnia 2015

Słowianki 2016


Mocno opóźnione info ale jak to mówią: ale lepiej późno niż wcale. Jutro (a właściwie już dziś) w Łódzkim Teatrze Lalek Arlekin odbędzie się wernisaż zdjęć do kalendarza “Słowianki 2016″.
Imprezę uświetni występ folkowego zespołu M3 (w wersji akustycznej).

czwartek, 26 listopada 2015

Wikingi: Merkfolk, Helroth i Morhana w Łodzi

Szybkie info dla łódzkich fanów folk metalu, którzy jeszcze nie wiedzą jak rozpocząć weekend - w Stereo Krogs, w doborowym towarzystwie zagra Merkfolk ;)

czwartek, 19 listopada 2015

Diary of Dreams w Warszawie

Już w tą sobotę nie lada gratka dla fanów gotyku ze Stolicy. W Progresji wystąpi Diary of Dreams - jedni z najpopularniejszych przedstawicieli nurtu darkwave. Towarzyszyć im będzie szwajcarski zespół The Beauty of Gemina - również darkwave z tym, że bardziej gitarowy niż elektroniczny ;)

środa, 18 listopada 2015

Wikingi: Welicoruss w Łodzi

Tym razem coś dla miłośników pogańskich metali z Łodzi i jej okolic ;) 19.11 w Stereo Krogs zagra czesko-rosyjski Welicoruss. A wraz z nim Runika i Deep Desolation

piątek, 6 listopada 2015

Wikingi: Valkenrag & Quo Vadis - Autumn Ride Tour

Kolejne bardzo mocno spóźnione ogłoszenie, tym razem jednak nie z winy mojej pamięci ;)
Właśnie dziś rozpoczyna się jesienna (a właściwie jesienno-zimowa) trasa wikingów z Valkenrag i thrashowców z Quo Vadis. Za niespełna dwie godziny (planowo) zagrają w łódzkim Stereo Krogs wspierani przez Runikę i Aether.
Poniżej coś do posłuchania:

Valkenrag:
 

Quo Vadis:
 

Runika:

Aether: 

wtorek, 3 listopada 2015

Percival - Slavny Tur II


Nowy miesiąc to też nowe koncerty i tak np. z początkiem listopada (a właściwie z końcem października) w trasę rusza Percival. na którą naturalnie serdecznie zapraszam ;)


W szczególności polecam wydarzenia w Częstochowie (5.11 czyli już za dwa dni!), w Łodzi (15.11) i Warszawie (10.12) - dokładniejszą rozpiskę znajdziecie TUTAJ (wraz z konkursem na wejściówki) ;)

Samego zespołu raczej nie trzeba nikomu przedstawiać bo ostatnio sporo się o nich słyszy choćby za sprawą współautorstwa muzyki do trzeciej części Wiedźmina ale jak wiadomo - dobrej muzyki nigdy za wiele ;)

Oficjalna zapowiedź trasy:
Zdjęcie łojone z fejsa Percivala ;)

sobota, 31 października 2015

Wikingi: Folk Metal Night III - Dziady


Cholera. Na śmierć zapomniałem napisać o tym wcześniej… a tu już za kilka godzin startuje trzecia, świąteczna, edycja Folk Metal Night - imprezy organizowanej przez warszawską Runikę. Poniżej trochę do posłuchania:

 

piątek, 23 października 2015

Loopus Duo - Śmiertny Tour

Loopus Duo po raz drugi w tym roku rusza w trasę i z tej właśnie okazji gorąco zapraszam na ich występy. Zwłaszcza występ w Łodzi. W Warszawie w sumie też ;)

A cóż to, to Loopus Duo? Już śpieszę z wyjaśnieniem - jest to projekt dwóch specyficznych muzyków - Roberta Jaworskiego znanego szerzej z roli lidera folk rockowego zespołu Żywiołak oraz Sebastiana Madejskiego, (również) lidera Beltaine Improved, obracającego się w klimatach gotyckich. Muzykę, będącą wypadkową obu tych środowisk, sami określają jako Grotecystyczny kontrapunk lub trance-dark-art-folk. Nazewnictwo zawiłe… a w praktyce brzmi to tak:
lub koncertowo:
lub też w wersji z pełnoprawnym teledyskiem:

środa, 21 października 2015

Wikingi: Pravia, Leśne Licho i Pelgathorium

Szybkie info koncertowe dla Warszawy. Już w ten piątek, 23.10, w Metal Cave, w Warszawie za symboliczną dychę zagrają…

Pravia - pogański core’ujący death metal. Aktualnie po zmianach kadrowych i (podobno) stylistycznych - na koncercie można się będzie zapoznać z nowym materiałem z nadchodzącej płyty.

Leśne Licho - stołeczny folk metal pełną gębą ;) na żywo prezentują się mniej więcej tak - jak dla mnie bardzo spoko ;)
Pelgathorium - na dokładkę chłopaki z Zabrza muzycznie oscylujący w klimatach pogańskiego melodeathu. Do posłuchania cover Gojiry:

niedziela, 18 października 2015

Sólstafir / MONO / The Ocean - Warszawa, Proxima - 22.10.2015



Dwie nowości ze splitu Transcendental kolektywu The Ocean i japońskich mistrzów post-rocka - MONO.

Obie kapele wraz z islandzkim Sólstafir zagrają w najbliższy czwartek, tj. 22.10 w warszawskiej Proximie - serdecznie zapraszam!
Więcej info TUTAJ

sobota, 17 października 2015

Pompeje. Życie w cieniu wulkanu.


Pompeje to wirtualna wystawa, która (jak sama nazwa może wskazywać) w założeniu ma przybliżyć widzowi życie mieszkańców tego miasta - przed, w trakcie (i też trochę po) wybuchu Wezuwiusza w 79 roku…

Całość wystawy przywiodła mi na myśl pilum - dość specyficzny rodzaj włóczni wykorzystywanej przez legionistów rzymskich (przypadek?)…

Podobnie jak pilum zwiedzanie nie trwało bardzo długo - przy dość wolnym tempie zajęło mi niespełna dwie godziny i może to dlatego, że wolno czytam, a czytania miejscami było całkiem sporo.

Drzewce stanowiły animacje przedstawiające dotychczasowe odkrycia archeologiczne - począwszy od budynku teatru, przez łódź odkopaną z mułu w bardzo dobrym (jak na niemal 2000 lat) stanie aż po charakterystyczne malowidła na pompejskich zamtuzach. Przy czym drzewce te są raczej średniej jakości - zostały zrobione jakieś 5 lat temu i to niestety widać. Jedynie cieniowanie obiektów nawet jak na dzisiejsze standardy dało radę. Wyświetlania zdjęć fresków spartaczyć się chyba nie da, ale i tak na plus muszę zaliczyć interaktywną książkę przy pomocy, której można było przyjrzeć się bliżej niektórym obrazom.

Żeleźcem mógłbym określić film 4D o Wezuwiuszu oraz wizualizację zagłady Pompei z wykorzystaniem Samsung Gear VR. O ile film był raczej słaby (słaby efekt 4D i okulary chyba jakieś kopnięte bo wszystko i tak widziałem płasko), o tyle wirtualna przejażdżka po walącym się mieście była naprawdę spoko ;) Szkoda tylko, że była raczej krótka…

Ołowianą kulą, czyli dodatkowym balastem ułatwiającym przebicie się przez tarczę przeciwnika, były:
- bardzo ładnie wykonane repliki eksponatów muzealnych (tak. zdecydowanie jestem tradycjonalistą) w tym odlewów ludzi przysypanych pyłem wulkanicznym;
- jeszcze ładniej wykonane makiety, niestety tylko dwie - Pompei niemal współczesnych oraz starożytnego teatru
- prototypy(?) pierwszej na świecie monety w kształcie wulkanu

Nie wiem ile kosztowało pilum za czasów Imperium Romanum, ale dziś żeby takowe nabyć trzeba wyłożyć kilkaset złotych - tanie to nie jest. Podobnie sprawa ma się z Pompejami - bilet normalny kosztuje 45zł (nie doszukałem się żadnych zniżek dla studentów) - nie jest to mało… :/

Podsumowując: dla mnie wystawa “Pompeje…” to raczej średniawka - podobnie jak film z Jonem Snow w roli głównej o podobnym tytule. Zdecydowanie poleciłbym to dla tzw. młodzieży młodszej zainteresowanej tematem starożytności :)





P.S.: To pierwsza z dwóch relacji z ostatniego weekendu moich studenckich wakacji, a zarazem pierwsza niemuzyczna relacja na moim blogu ;)

 http://dafaqenestracja.tumblr.com/ - nowy adres bloga 

sobota, 10 października 2015

Trochę kultury… Sounds Like Poland 2015

  

Przed wami mocno spóźniona relacja z tegorocznej edycji Sounds Like Poland ;)

Nie dość, że spóźniona to jeszcze raczej krótka. Bo i sam festiwal był raczej krótki - bliżej mu było jakiegoś konkursu czy przeglądu muzycznego. Kapele grały po ok. 25 minut i łączyło je jedno - wszystkie prezentowały naprawdę wysoki poziom ;)
Bardzo dużym zaskoczeniem była dla mnie frekwencja - namiot festiwalowy był niemal cały czas pełen. Nad tym żeby nie było przeludnienia i można było oddychać czuwała ochrona i wolontariusze - w rezultacie przed Muzykantami pod namiotem stałą kolejka licząca ok. 200 osób (wszyscy zostali odpowiednio ulokowani ;).
W kwestii nagłośnienia nie mam nawet najmniejszych zastrzeżeń - wszystko brzmiało idealnie.

O występie Oli Bilińskiej nie mogę zbyt dużo powiedzieć - spóźniłem się znacznie i byłem tylko na dwóch piosenkach. Mimo to jednak poczułem magiczny, senny klimat jej kołysanek - bardzo mi się podobało :)

Cunkunft hipnotyzował swoimi improwizacjami jazzowymi i mimo, że mało słucham takiej muzyki to również wywarli na mnie pozytywne wrażenie.

Maciej Filipczuk i Gośćmi Weselnymi - swoimi oberkami porwali część publiki do tańca. Wbrew nazwie nie powinno się kojarzyć tegoż tria ze współczesnymi weselami (a przynajmniej nie ze znaczną ich większością) - wg. mnie byłoby to nad wyraz krzywdzące dla Macieja i jego kompanów. ;)

Muzykanci to zdecydowanie klasa sama w sobie. Potężny głos (w pełni zaprezentowany w A na onej górze) charyzmatycznej wokalistki Joanny w połączeniu z solidnym folkowym graniem zaowocowały naprawdę żywiołowym występem. Do tego wzorowy kontakt z publiką i czysta radość bijąca od muzyków, a raczej Muzykantów - prawdopodobnie najlepszy koncert tego wieczoru ;)

Psio Crew mimo przeciwności losu - przeziębienia, które dopadło żeńską część zespołu - po kilku latach nieobecności wróciło w wielkim stylu! Zaprezentowali swój autorski mix muzyki góralskiej z elektroniką, beatboxem i reggae, w tym swój największy hit - Hajduk ;) Miodzio!

Banda Nella Nebbia to swoista jazzowa mini-orkiestra z basisto-dyrygentem na czele. Dużo jazzu, folku jako takiego nie uświadczyłem - możliwe, że z powodu wcześniejszego opuszczenia imprezy - po raz drugi w te wakacje zmusił mnie do tego autobus… Siłą rzeczy na Kayah nie zostałem :/

Z całą pewnością w przyszłym roku również postaram się zawitać na kolejnej edycji Sounds Like Poland i już teraz zapraszam was wszystkich - miłośników szeroko pojętej Dobrej Muzyki na to wydarzenie ;)

piątek, 9 października 2015

Wikingi: Skálmöld , Cruachan i Ereb Altor.


Mocno spóźnione info ale jak to mówią - lepiej późno niż wcale. Przy okazji dopiero co organizatorzy poinformowali o zmianie klubu w Poznaniu i koncert odbędzie się U Bazyla a nie w Eskulapie.
Tak czy siak - w przyszłym tygodniu na trzech koncertach można będzie zobaczyć na prawdę mocny folk metalowy skład.

Wystąpią:
Skálmöld - fanom folk/viking metalu tego islandzkiego składu nie trzeba przedstawiać toteż rzucam wam klimatyczny teledysk i mocno polecam bo oni nie mają w słowniku czegoś takiego jak słaby koncert ;)

 Cruachan - headliner imprezy - celtycki folk metal wprost z Zielonej Wyspy. Jak to mówią - miód w uszach! :D
 Ereb Altor - epicki viking/folk/doom/black metal… jak wypadają koncertowo niestety nie dane mi było sprawdzić jeszcze ale słucha się bardzo dobrze. Zapowiada się obiecująco ;)

Valkenrag - w roli polskiego supportu. Według mnie wybór jak najbardziej trafiony - wikingowie z Tomaszowa Mazowieckiego powinni idealnie wpisać się w klimat imprezy ;) Ich występ to również przedsmak nadchodzącej trasy koncertowej promującej debiutancki krążek.


 http://dafaqenestracja.tumblr.com/ - nowy adres bloga

poniedziałek, 28 września 2015

Folk Fest 2015



Już za tydzień w Warszawie widzimy się na kolejnej edycji Folk Fest ;)
W zeszłym roku zabawa była przednia - wszystko wskazuje, że tym razem też się nie zawiodę ;)

Wystąpią:
Ensiferum - fińska gwiazda folk metalu (a zarazem jedna z najpopularniejszych kapeli tego nurtu). Fanom przedstawiać nie trzeba, nie-fanom polecam sprawdzić na Spoti lub uraczyć się takim oto klimatycznym teledyskiem ;)



Metsatöll - sąsiedzi przez “rzekę” z gwiazdą wieczoru. Mocno ciosany, acz nie pozbawiony folkowych melodii metal wprost z Estonii. Do posłuchania całkiem świeży teledysk (albo tradycyjnie spotify).


Skyforger - sąsiedzi tych z góry - tym razem po miedzy - Łotysze grający metal srogi jak sroga łotewska zima i dobry jak zimniok po wielu dniach głodu. Ale to nie są halucynacje z niedożywienia - przekonajcie się sami ;)


Świetnego składu dopełnia polski Amon Amarth czyli Valkenrag! Kawał dobrego pogańsko-wikińskiego grania. Mam tylko nadzieję, że tym razem nic mi nie przeszkodzi w usłyszeniu ich na żywo… Dla tych, którzy nie znają - do obadania:


Na sam koniec, żeby nie było zbyt kolorowo w roli supportu zaprezentuje się również dość pretensjonalny krakowski Netherfell… no cóż - nie trzeba być na każdym koncercie, prawda? ;P

P.S.: Valkenrag na Folk Feście promować będzie wydany na dniach debiutancki krążek. Więcej info - TU.

http://dafaqenestracja.tumblr.com/ - nowy adres bloga

czwartek, 24 września 2015

Summer Dying Loud 2015



Tydzień temu z hakiem, 12 września, dane mi było wpaść na Summer Dying Loud. Jedno jest pewne - lato umarło z hukiem ;)
Pierwotnie miałem być na całym drugim dniu, ale wiadomo jak to jest z planami. Ostatecznie opuściłem 4 pierwsze kapele, a te na które przyjechałem mógłbym porównać do walki, niekoniecznie bokserskiej ;)
Na samym początku mocny prawy prosty centralnie w zęby, bez możliwości obrony - ToteM. Dobrze panowie i pani zapierdalali ;) Weronice (bo Wera się niefajnie odmienia) trzeba przyznać, że ma niezły wygar. A bisowy cover Voodoo People The Prodigy nieźle mnie zaskoczył. Bardzo dobry koncert - polecam.


Dłuższa chwila odpoczynku, kilka lekkich ciosów odpartych gardą - czyli Moskwa i Alastor (będący w zastępstwie za Frontside).
Moskwa zaprezentowała się na SDL od typowo punkowej strony, praktycznie bez żadnych większych wpływów reggae (nie licząc punkowego coveru “No Woman No Cry“ Boba Marleya) - prosta, skoczna muzyka. Jak dla mnie pozytywnie :)
Alastor - “solidnie” to chyba najlepsze określenie na ich koncert. Tydzień wcześniej na Summer Fall Festiwal wywarł na mnie pozytywne wrażenie (głównie przez kontrast z Lipali) ale na SDL niestety troszkę stłamsiła go konkurencja - z jednej strony świetne wrażenia po ToteMie, z drugiej oczekiwanie na Vadera i (przede wszystkim) Obscure Sphinx. Czy byli dobrym zastępstwem dla Frontside? Ciężko stwierdzić (na pewno lepszym niż luka w rozkładówce) ;)
Następnie Vader - efekciarski lewy sierpowy omijający trzymaną gardę.
Muszę przyznać, że pirotechnika (te pościgi, te wybuchy!) na mnie, prostym kmiotku, zrobiły wrażenie ;P
Muzycznie wypadło też bardzo dobrze - Vadera słucham raczej sporadycznie więc się zbytnio nie rozeznaje w twórczości… za to Marsz Imperialny ze Star Wars mi się wbił w pamięci - spoko opcja. ;)
Jedynym mankamentem, który mi się rzucił bardziej był czasem ginący wokal…



A później Obscure Sphinx czyli przysłowiowy but na maskę, który rozłożył mnie na łopatki i zakończył dwudniowy obrządek zakończenia lata :P
Było mocno. Były tańce-wygibańce Wielebnej. Była taka szczypta tajemniczości - nie bez powodu zespół swoje występy nazywa rytuałami.
Z jednej strony dobrze, że organizatorzy dali Sfinksów na sam koniec bo właśnie noc jest najlepszą porą na odbiór ich muzyki… z drugiej jednak nocne nie sługa i kto chciał na wcześniejszy zdążyć musiał się ewakuować w trakcie ostatniej piosenki - znakomitej The Presence Of Goddess. Mnie jej dźwięki odprowadziły do samego przystanku ;)
Jako, że z reguły koncerty plenerowe są w pewnym stopniu gorsze (bardziej problematyczne nagłośnienie, krótsze sety, itp.) niż klubowe, nie mogę się teraz doczekać kiedy zobaczę OS pod dachem ;)



W zeszłym roku byłem na SDL po raz pierwszy i muszę przyznać, że impreza się całkiem nieźle rozwija - widać to choćby po ilości namiotów na polu, w zeszłym roku można je było policzyć na palcach obu rąk, teraz w sumie też ale u co najmniej dziesięciu osób ;)
Zdecydowanie jest to jeden z ciekawszych (małych) festiwali metalowych w Polsce. Organizatorzy mogliby jeszcze tylko troszkę dopracować udźwiękowienie i dostosować line-up do autobusów nocnych to będzie naprawdę git.
Tak czy siak - mam nadzieję, że widzimy się na SDL za roku ;)


http://dafaqenestracja.tumblr.com/ - nowy adres bloga

sobota, 19 września 2015

Folk Metal Crusade 2015 part II, Łódź


W zeszły piątek miałem przyjemność być na drugiej części trasy spod szyldu Folk Metal Crusade 2015. Tak jak poprzednim razem nie obyło się bez potknięć…
Po raz kolejny Łódź okazała się pechowa i na koncercie nie pojawił się jeden z zespołów - tym razem padło na Kryvode. Niestety organizatorzy nie popisali się i z tego tytułu nie pojawiła się ani żadna informacja na fejsbukowej stronie wydarzenia ani na bramce. Przybyłem kilkanaście minut po 19, wg. rozpiski byłem już spóźniony - planowo start miał być o 19… Tymczasem na występy przyszło mi czekać godzinę, a o tym dlaczego muszę tak długo czekać i kogo zabrakło dowiedziałem się od wokalistki pierwszego supportu.

A był nim Othalan. Przy czym warto zaznaczyć, że bardzo dobry support ;) Może fani metali ciężkich nie byli zbyt zachwyceni bo zespół prezentuje muzykę z większym naciskiem na folk ale przyjęcie publiki raczej było ciepłe - już w trakcie drugiego kawałka wystąpiły zalążki pogo ;P Na mnie zrobili pozytywne wrażenie ;)
Prócz tekstów utworów, muzycznie folk wprowadzany był za pomocą fletu, oboju i szałamai. W kwestii ubioru tylko część zespołu wdziała coś bardziej epokowego ;)

Drugim w kolejności był Diaboł Boruta. Na ich występie młyn pod sceną rozkręcił się na dobre - przyczynił się do tego bardzo energiczny set, bardzo dobry kontakt z publiką (”Dobra. To napierdalamy!”). Oprócz repertuaru własnego kapela uraczyła nas coverem utworu Vodka Korpiklaani - w pierwszej chwili miałem bardzo duże obawy, mając w pamięci wiosenną edycję FMC, po chwili jednak przekonałem się, że były one niesłuszne. Wprawdzie instrumenty ludowe zostały zastąpione keyboardem i brak było odtwórstwa historycznego w strojach muzyków to czuć było folk metal na milę :P
Występ zdecydowanie na plus :)

Kolejnym zespołem był Netherfell… obawiałem się tego występu… i niestety w tym przypadku obawiałem się słusznie. Od poprzedniej edycji FMC na lepsze nie zmieniło się nic. Nadal rażą sample puszczane z laptopa, coreowy wizerunek i słaby wokal. Przy czym nie jestem sam w tym osądzie - dało się słyszeć negatywne opinie wśród publiki, która uległa wyraźnemu przerzedzeniu tuż przed tym jak Netherfell zaczął grać. Pomijając pogujących pod sceną, dość spora część tych, którzy zostali na sali nie sprawiała wrażenia zachwyconych występem.
Tym razem nie uświadczyliśmy widoku wokalisty hasającego pod sceną ponieważ skręcił kostkę kilka dni wcześniej… a zawsze takie akcje odbieram pozytywnie :) Również kolejne zmasakrowanie Luxtos nie pomogło w pozytywnym odbiorze ich wyczynów (chociaż trzeba przyznać, że jakby troszkę lepiej im jednak idzie ten cover). Podsumowując - zdecydowanie najsłabszy występ tego wieczoru.

Na zakończenie wystąpiła gwiazda wieczoru - GRAI i… cóż to był za koncert! Już w pierwszych minutach zrekompensował mi i pewnie nie tylko mi, trud czekania i przeżycia koncertu Netherfell ;P
O ile młyn pod sceną nikogo nie dziwi, o tyle nie często zdarza się żeby praktycznie cały klub “chodził” - było skocznie, wszystko tirlało pirlało (dzięki Aliji) a potrójny zaśpiew dodawał niepowtarzalnego klimatu. Na scenie szalała Irina - prawdziwy wulkan energii - gdyby klub był większy w hasaniu mogłaby dorównać Mashy z Arkony ;P raz nawet porwała Yuria (basistę) w tany. Zwykle jednak wraz z Aliyą robiły headbanging, którego mógłby pozazdrościć niejeden trve metalhead ;]
W kwestii repertuaru zaprezentowali przekrojówkę twórczości czyli największe hiciory. Do posłuchania jeden z tych hiciorów właśnie:

Podsumowując: Druga edycji FMC mimo potknięć organizatorskich wypadła w moich oczach zdecydowanie lepiej. Z pewnością bardzo duża w tym zasługa GRAI(u/a? nie wiem :P), którego to koncert jest zdecydowanie więcej wart niż 15zł… Mam nadzieję, że dane mi będzie wpaść na kolejne wydarzenia spod znaku Folk Metal Crusade tak więc raczej… do zobaczenia! ;)

zdjęcie - geritavonrita

Sounds Like Poland 2015



Tym razem, w ramach odrabiania zaległości, krótko o Sound Like Poland czyli małym festiwalu muzyki folkowej w ramach dużego Festiwalu Skrzyżowanie Kultur. SLP odbędzie się już za kilka dni (23.09) w Warszawie pod Pałacem Kultury i Nauki o godzinie 18:30 - wstęp wolny ;)

A wystąpią:
Psio Crew - dziewięcioosobowy kolektyw z Bielska-Białej, grający eksperymentalny, góralski folk wymieszany m.in. z drum’n’bassem, hip-hopem, beatboxem, powraca po kilkuletniej przerwie! Jeśli ktoś kojarzy Goorala to w sumie jest w domu bo to jego rodzima kapela :)
Na prawdę zajebista kapela i w sumie przede wszystkim na nich się wybieram ;)
Do posłuchania:


 Muzykanci - wszechstronny zespół, w którego skład wchodzą dwa małżeństwa ;) Repertuar mają dość szeroki - od klimatów polskich i łemkowskich, przez węgierski i bałkański folk, aż po muzykę cygańską i żydowską. Nie obce jest im granie ani na festiwalach, ani na weselach ;P
Do posłuchania - piosenka z mojego rodzimego Mazowsza:



 Maciej Filipczuk & Goście Weselni - czyli tradycyjne, skoczne, proste polki i mazurki. W sam raz na wesele lub festiwal folklorystyczny :)
Do spróbowania:


  Banda Nella Nebbia - folki (głównie wschodnie) w sosie jazzowo-rockowym z dodatkiem improwizacji. Jak dla mnie to całkiem spoko ;)


Cukunft - kolejny mix jazzu z muzyką ludową, tym razem żydowską. Repertuar zespołu to zarówno kompozycje dawne jak i własne utwory, które powstają w oparciu o badania muzykologiczne i socjologiczne. Jeśli ktoś zastanawiał się jak brzmiałaby współczesna muzyka żydowska gdyby nie wojna to prawdopodobnie ma odpowiedź (a przynajmniej tak mniej więcej twierdzi założyciel zespołu Raphael Rogiński :P ).



Ola Bilińska - Berjozkele - ponownie klimaty żydowskie tym razem jednak bez szaleństw - projekt Berjozkele to tradycyjne, przedwojenne pieśni jidysz we współczesnych aranżacjach. Muzycznie to szeroko pojęta alternatywa - trochę ambientu, trochę lekkiej gitary, trochę czuć indie/altern popem ;)
Do posłuchania (i zakupu) na bandcamp:




Kayah - chociaż niektórym Kayah kojarzy się głównie z popem to nie da się ukryć, że ma dość mocno ugruntowaną pozycję również na scenie szeroko pojętego folku czy world music. Na SLP zaprezentuje repertuar projektu Transoriental Orchestra czyli mix klimatów żydowskich, słowiańskich i perskich w niekiedy lekko jazzujących aranżacjach. Do posłuchania na Spotify:





Poza koncertami w środę odbędą się warsztaty itp. - więcej info na stronie Festiwalu Skrzyżowanie Kultur.
 

Summer Fall Festival 2015

Kampania wrześniowa zakończona powodzeniem więc można spokojnie nadrobić zaległości na blogu ;)
Na początek - Summer Fall Festival w Płocku, który odbył się 5.09 (dziwnym trafem - w ostatni weekend przed sesją poprawkową na UŁ :P )

Na wstępie muszę nadmienić, że płocczanie mają naprawdę zajebistą miejscówkę na letnie festiwale muzyczne. Scena na plaży, Wisła będąca zarówno miłym dla oka tłem jak i naturalnym wzmacniaczem dźwięku, mnóstwo naturalnych miejsc siedzących z bardzo dobrym (przynajmniej do czasu zachodu słońca :P ) widokiem na scenę na zboczach terasy nadzalewowej…


Ale do rzeczy - do Płocka dotarłem wcześniej niż zakładał plan - połowę koncertu punkowej kapeli Reszta Pokolenia odsłuchałem podczas zwiedzania starówki. Wszystko spoko tylko na zamek mi się nie udało dostać bo zamknięty (przed czasem)…

Koncert Lipali wypadł w moich oczach bardzo słabo - odbębniona chałtura na miejskiej imprezie, bez polotu, z jakimiś “krzywymi” tekstami między piosenkami (”…widocznie macie lepszy gust muzyczny niż poczucie humoru.” o.O) - zdecydowanie nie podobało mi się.

Następny w kolejce Alastor wypadł zdecydowanie lepiej. Energiczny występ, w przerwach dowcip lepszy niż u Lipy. Polecam ;)

Luxtorpeda to w sumie klasa sama w sobie ale im też zdarzają się gorsze dni. W Płocku widziałem ich po raz siódmy i w porównaniu do poprzednich gigów, ten wypadł raczej średnio - zakończony “Hymnem” zamiast tradycyjnego “Autystycznego”, bez żadnych bonusów w postaci “Kombojów” czy Franka Kimono. Cóż, taki urok darmowych festiwali :P

Closterkeller natomiast to zupełnie inna bajka - na płocki festiwal przygotowali specjalny koncert jubileuszowy 20-lecia wydania płyty Scarlet, którą to zagrali od deski do deski. Na scenie oprócz zespołu pojawiła się zrywająca pajęczyny tancerka oraz pers (nie arab!) Jahiar Azim Irani grający na santur (takich perskich cymbałkach :P). Ogólnie muzycy dali z siebie wszystko a Anja Orthodox udowodniła, że mimo pięciu dych na karku nadal jest jedną z najlepszych wokalistek rockowych w Polsce ;)
Dodatkowo cały występ był nagrywany i jesienią zostanie wydany wraz z remasterem Scarlet w dwupłytowym boksie. Również na jesień Anja zapowiedziała trasę, na której można będzie usłyszeć set złożony z płyt Scarlet i debiutanckiego Purple z okazji 25 lecia wydania.

Lacuna Coil również dała bardzo dobry występ. Wprawdzie nie przeskoczył nad wysoko podniesioną przez Closterkeller poprzeczką ale pozostali godnymi highlightami festu. Zagrali większość hitów, których posłuchać można na Spotify a jedynym mankamentem były odrobinę za ciche wokale (zwłaszcza Cristiny) ;)

Zdjęcia - Geritavonrita.

czwartek, 3 września 2015

SDL #3: Obscure Sphinx!


Czyli jak dla mnie - największa gwiazda festiwalu ;)
Na koncert Obscure Sphinx wybieram się już od dłuższego czasu. Właściwie odkąd pierwszy raz usłyszałem “Lunar Caustic”  (a było to na początku stycznia ‘14) wiedziałem, że muszę zobaczyć ich na żywo ;)
Niestety przez przeciwności losu taka możliwość ominęła mnie chyba ze 4 razy. Swoją drogą, jeśli wierzyć archiwum last.fm, to OS ostatni raz w Łodzi grało w 2012 roku… Oj, nie ładnie, Sfinksy, nie ładnie!
Tworzą niezwykle mroczny i ciężki post/doom/sludge metal. Nagrali do tej pory dwie znakomite płyty, obie można (a nawet trzeba) odsłuchać na Spotify. Cóż więcej rzec? Nic tylko słuchać i przychodzić tłumnie na koncert! ;)

Spoti:

Dodam jescze tylko, że aktualnie jest to mój najulubieńszy polski zespół :P

Na koniec został mi jeszcze Minetaur - będący miksem Stoner-Death-Groove-Sludge Metalu. Nie przypadkowo zestawiłem go z Obscure Sphinx - otóż na ostatnim wydawnictwie pt. “We Take It Seriously“ gościnnie udzieliła się Wielebna. Byłoby niezwykle miło zobaczyć i usłyszeć ich wspólny występ ;)
Zdjęcie zespołu Obscure Sphinx by Oskar Szramka.

http://dafaqenestracja.tumblr.com/ - nowy adres bloga

środa, 2 września 2015

SDL 2015 #2


Ostatnio pisałem o pożegnaniu lata w Płocku, dziś chciałbym przedstawić kapele, które żegnać lato będą w Aleksandrowie Łódzkim na VII edycji festu Summer Dying Loud.
Przy czym w przedstawianiu tym skupię się na drugim dniu, ponieważ najprawdopodobniej tylko na nim się pojawię ;)

Bitchcraft - poznański stoner/doomowa kapela otwiera zarówno to zestawienie jak i drugi dzień festiwalu. Jest ciężko, jest wolno, jest klimatycznie. Czy można chcieć czegoś więcej? Może tylko innej godziny w lineupie bo ok. 14 tłumów pod sceną raczej nie ma co się spodziewać…


ToteM - kolejny, po Bitchcraft, i nie ostatni zespół z niewiastą na wokalu - tym razem do czynienia mamy z naprawdę solidnym melodyjnym death/thrashem. Dla mnie pozycja obowiązkowa ;)







Terrordome - niezwykle szybka fuzja thrashu i hardcore, czyli crossover thrash. Zapowiada się niezły młyn pod sceną :P
Ich twórczość można obadać na bandcampie, oficjalnej stronie (free stuff included) lub na JuTjubie:







Frontside - po ostatnich zmianach stylistycznych mam mieszane uczucia względem tego zespołu… widziałem ich na żywo kilka lat temu i mam nadzieję, że koncertowo nie stracili pazura ;)







Moskwa - w niektórych kręgach legenda undergroundowego punk rocka. Pierwotnie zespół został założony w 1983, obecny skład funkcjonuje od 2012 i prezentuje się mniej więcej tak:


P.S.: Taką jakby pierwszą część zapowiedzi SDL znajdziecie TUTAJ ;)

http://dafaqenestracja.tumblr.com/ - nowy adres bloga

Płockie żegnanie wakacji

Wprawdzie ja wolne mam jeszcze przez jakiś miesiąc ale już za niespełna dwa tygodnie wybieram się na końcowo-wakacyjną IV edycję Summer Fall Festival do Płocka - jak na darmową, miejską imprezę skład prezentuje się całkiem zacnie ;)

Omawianie zespołów wprawdzie powinienem zacząć od sugerowanych przez organizatorów headlinerów ale…
z całego składu najbardziej jara mnie Closterkeller, zwłaszcza, że w Płocku mają grać całą Scarlet z okazji 20-lecia wydania tejże płyty ;)
Dalej ich chyba nie ma sensu przedstawiać więc tylko sypnę klasykiem:

Nawiasem przyznam się, nie bez wstydu, że będzie to mój pierwszy koncert Closterkellera…

Lacuna Coil - włoski przedstawiciel “mainstreamowego”, raczej lekkiego metalu o gotyckim zabarwieniu, à la Within Temptation. Nie słucha się tego źle więc nawet nie będąc fanem (tak jak ja) warto się wybrać, tak czysto po polsku “bo za darmo” ;P






Luxtorpeda - nie wiem czy w Polsce da się jeszcze znaleźć jakąś osobę słuchającą szeroko pojętej muzyki cięższej, która nie słyszałaby o Luxach, więc wrzucam tylko poglądowo mój ulubiony kawałek i jadę dalej :P







Lipali - czyli takie Illusion bez “Illusionowego” pazura. Z jednej strony zespół jest całkiem spoko, z drugiej wydaje mi się pozbawiony wyrazu, jest Lipa i w sumie nic poza tym…






Alastor - kolejna kłopotliwa kapela. Z jednej strony - weterani polskiego thrashu (rocznik ‘86) a z drugiej - brzmią tak trochę “rzemieślniczo”. Mam nadzieję, że na żywo zrobią większe wrażenie niż na klipie.






Na koniec zostały mi Wilki. Zespół Gawlińskiego każdy mniej lub bardziej ale zna i wie, że nie tylko Baśka miała fajny biust ale też Syn Błękitnego Nieba o.O jeszcze nie jestem w 100% pewien czy zostanę zobaczyć ich koncert ale nawet jeśli nie to myślę, że nie stanie się nic :P





http://dafaqenestracja.tumblr.com/ - nowy adres bloga

sobota, 29 sierpnia 2015

Folkmetalowej krucjaty ciąg dalszy

Już za niespełna dwa tygodnie rusza druga część Folk Metal Crusade. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi mówią mi, że dane mi będzie zawitać do Łodzi na przedostatni koncert na trasie :)

Line-up jesiennej edycji zapowiada się zdecydowanie lepiej niż części pierwszej, o odczuciach z której możecie przeczytać TU.

Headlinerami części drugiej FMC2015 jest rosyjski zespół GRAI (ros. ГРАЙ) oraz Netherfell. Tego pierwszego fanom folk metalu raczej nie trzeba przedstawiać (w moim rankingu zajmuje miejsce w ścisłej czołówce ;), ale dla przypomnienia:


Netherfell wprawdzie ostatnim razem nie nie urzekł zbytnio ale i tak jestem ciekaw czy coś się u nich zmieniło (na lepsze) przez ostatnie pół roku ;)

W roli supportów wystąpią:
Othalan - miodnie zapowiadający się, klimatyczny folk metal z damsko-męskim wokalem, do obczajenia na bandcampie.

Diaboł Boruta - folkowy rock z ciekawym, mocnym, męskim wokalem

Kryvoda - melodyjny death metal skąpany w folkowym sosie


http://dafaqenestracja.tumblr.com/ - nowy adres bloga

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Zamiany

Nastąpiły delikatne zmiany w moim raczkującym blogowaniu...
otóż od teraz można znaleźć mnie na TUMBLR ! :)
Blogspot pozostanie na zasadzie archiwum postów, jednak pojawiać się będą z lekkim opóźnieniem w stosunku to "tumbra".

Nowy adres: http://dafaqenestracja.tumblr.com/

środa, 12 sierpnia 2015

Woodstock. Veni, vidi…


Stało się - w tym roku po raz pierwszy wybrałem się na Przystanek Woodstock. Wiedziony wizją znakomitych występów Eluveitie i Flogging Molly przybyłem na ostatni dzień festiwalu…

Zmysł mnie nie mylił ;) Krótko mówiąc - na Woodstocku nagłośnienie jest wyborne, zespoły dały z siebie wszystko a i technicy nie są w ciemię bici ;)

Flogging Molly dane mi było usłyszeć po raz pierwszy na żywo - zostałem rozłożony na łopatki. Naprawdę zajebisty koncert. Set zróżnicowany - można było “potańczyć” przy skocznych kawałkach z irlandzkim  przytupem…


…jak i pobujać się (odpoczywając) przy bardziej spokojnych, odrobinę melancholijnych melodiach.


Do tego kontakt z rzednącą już publiką (występ rozpoczął się po 1 w nocy) wzorowy :) Zdecydowanie jeden z najlepszych występów na tego rocznym Przystanku (również wg. znajomych, którzy byli tam cały czas) :)




Na Eluveitie byłem w zeszłym roku na koncercie klubowym więc zaskoczenia nie było - koncert bardzo dobry, set treściwy, brakło kilku lubianych przeze mnie kawałków, chociażby Quoth The Raven czy The Silver Sister, no ale wiadomo, festiwal - nie można mieć wszystkiego. Poza tym nie mam się w sumie do czego przyczepić ;)



Ponadto zobaczyłem jeszcze:
Końcówkę Proletaryatu, z którego zapamiętałem tylko “Nie! Kurwa, nie!” ;P
Black Label Society - koncert średni. Nie porwał mnie w żaden sposób. Kilkuminutowa solówka Zakka mnie bardziej znudziła niż zachwyciła…
Shaggiego, na którym zostałem bo nie chciało mi się iść na małą scenę, na Oberschlesien, który jak się dowiedziałem dopiero po powrocie do domu, został odwołany. Kudłacz porwał tłum. Mi natomiast jego show kojarzyło się ze Stachurskym (czy czymś w tym stylu)…



Przystanek Woodstock budzi we mnie mieszane uczucia - z jednej strony świetne koncerty, zarówno od strony technicznej jak i artystycznej, a z drugiej cała festiwalowa otoczka, która nie każdemu może przypaść do gustu. Mi raczej nie przypadła (więc troszkę ponarzekam ;).
W kontekście festiwalu ciągle się słyszy o ekologii - do której w opozycji stoją walające się wszędzie śmieci. Chyba tylko niewielkiej liczbie osób chce się po sobie sprzątać na polu namiotowym, reszta wręcz sra pod siebie, przez co niemal cały teren wygląda jak wysypisko śmieci. A nad tym wszystkim góruje wielki napis Greenpeace…
Spora część uczestników chodzi najebana, niektórzy już nawet nie chodzą tylko leżą gdzie popadnie, dając pożywkę przeciwnikom Owsiaka. Domyślam się tylko, że to właśnie ci, którzy przyjechali na Woodstock dla “klimatu a nie koncertów”…
O ile na pijanych woodstockowiczów mógłbym przymknąć oko, o tyle na tonę śmieci, jako student ochrony środowiska, już tak średnio i jeśli tak wygląda “Najpiękniejszy Festiwal Świata” to boje się nawet pomyśleć jaki jest ten najbrzydszy…

Mimo wszystko na Przystanek pewnie kiedyś wrócę - jak znów zawita kapela, która potencjalnie może urwać mi dupsko ;)

niedziela, 24 maja 2015

Summer Dying Loud 2015: Vader

Summer Dying Loud to minifest odbywający się w Aleksandrowie Łódzkim. Jest to już 7. edycja imprezy, drugi raz w wersji dwudniowej. W zeszłym roku można było nań zobaczyć m.in.: Riverside, Blindead, Decapitated, czy Kabanosa.

Pierwszym zespołem tegorocznej edycji jest VADER, którego raczej nikomu nie trzeba przestawiać...
ale tak w ramach przypomnienia i nawiązania do świeżej premiery trzeciego Wiedźmina, którym się jaram mocno...


sobota, 23 maja 2015

UHL i Merdam Boten w DOMu (10.05.2015)



Jako, że w niedzielny wieczór nie ma nic lepszego jak słuchanie black metalu toteż dwa tygodnie temu wybrałem się na występy dwóch francuskich duetów do łódzkiego klubu DOM.
Atmosfera w DOMu zdecydowanie undergroundowa - ściany nieotynkowane, bar ze sklejki, itp - trochę obskurnie ale przytulnie ;) Byłem tam pierwszy raz ale na pewno nie ostatni.
Black metalu na żywo też słuchałem po raz pierwszy. Nie zawiodłem się - moje uszy zebrały niezłe cięgi :P

Jako pierwszy zaprezentował się UHL.Duet składający się z drobniutkiej Francuzki na wokalu i gitarze, oraz perkusisty notorycznie gubiącego pałeczki. Set krótki, ale treściwy - ok. 25 minut ciężkiego, szybkiego i przede wszystkim agresywnego łomotu nie tylko na mnie wywarło spore wrażenie ("O kurwa... zakochałem się" rzucone przez zapatrzonego w wokalistkę słuchacza mówi samo za siebie ;P ).
Jakąś część ich twórczości można obadać za friko na bandcampie.

 (foto by Geritavonrita)

Drugi duet - Merdam Boten - mimo prób budowania klimatu (3 świeczki, maski na twarzach i falujące cyce perkusisty) wypadł troszkę słabiej niż poprzednicy. Muzyka wolniejsza i cięższa, urozmaicona mhrocznymi wstawkami - set jeszcze krótszy od poprzedniego, ok 20 minut łącznie z intrem. Może to i lepiej bo perkusista mógłby paść z przegrzania :P Ogólnie spoko ale też bez rewelacji - po prostu surowy BM.

Na bandcampie do obadania cały jeden kawałek :P

(foto by Geritavonrita)


poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Folkowa Krucjata w Łodzi


W piątek 10.04.2015r mimo przeszkód i w okrojonym składzie odbył się koncert w ramach "Folk Metal Crusade 2015".
Warto podkreślić profesjonalizm agencji Heart of Rock, która stanęła na wysokości zadania i znalazła zastępstwo dla zamkniętego dwa dni przed imprezą klubu Luka. Niestety na tym nie skończyły się niespodzianki - na kilka godzin przed rozpoczęciem Valkenrag odwołał swój udział z powodu choroby perkusisty - muszę przyznać, że byłem odrobinę rozczarowany tym faktem bo chciałem zobaczyć "polskiego Amon Amarth" w akcji ;) Miłym gestem było krótkie wystąpienie wokalisty z usprawiedliwieniem i przeprosinami - doceniam.
Od razu zaznaczę, że z braku czasu, nie sprawdzałem za bardzo zespołów mających wystąpić na FMC ;)

"Krucjatę Folkową" rozpoczął zespół z folkiem nie mający nic wspólnego. Łódzka formacja Hybris grająca thrash metal, z wizerunkiem scenicznym à la "wczesna Metallica" nijak nie wpasowała mi się w klimaty bądź co bądź "ludowe". Chłopaki próbowali ratować sytuację wykonując cover utworu "Vodka" Korpiklaani jako "specjalną niespodziankę" - pewnie wielu się podobało - mnie nie porwało. Ale doceniam chęci i starania. 2/10

Następnie wystąpił, pochodzący z Lublina, Black Velvet Band. Zespół zdecydowanie do tańca nie do różańca. Od samego początku chłopaki stworzyli specyficzny klimat - czasem spokojny, odrobinę refleksyjny, czasem żartobliwy, wręcz czasem lekko karczemny. Muzycznie folku w instrumentach było mało - wstęp do pierwszego utworu zagrany na bębenkach, później nastrój budowała fuzja gitary elektrycznej z akustyczną oraz świetny wokal. In minus mógłbym policzyć jedynie brak wokalistko-skrzypaczki, którą można usłyszeć w utworach dostępnych, w sieci. 8/10

Po BVB przyszła kolej Netherfell. Zaskoczenie - i to raczej na minus niż na plus. Spodziewałem się raczej melodyjnego death metalu w stylu Eluveitie - dostałem metalcore wymieszany z odrobiną folku - nie do końca podoba mi się taka mieszanka (nie to żebym jakoś bardzo nie lubił metalcore'u). Za metalcorem przemawiał zarówno styl grania, agresywny wokal jak i wizerunek sceniczny, folk natomiast stanowiła w głównej mierze śpiewająca oraz grająca na skrzypcach i fletach Adrianna - reszta instrumentów była puszczana z playbacku (z niewiadomych mi przyczyn zabrakło na koncercie dudziarza). Wzmianka o Eluveitie bynajmniej nie była przypadkowa - zespół we współpracy z wokalistą Heathen Foray zmasakrował dwukrotnie kawałek "Luxtos" - najbardziej rażące były rozjeżdżające się wokale (prawdopodobnie osoby pod sceną tego nie słyszały :P ). Oklaski natomiast należą się wokaliście, który dwoił się i troił żeby rozgrzać publikę - kilka razy samemu rzucając się w młynek pod sceną ;) Ostatecznie jednak nie było znowuż tak źle ale dupska też mi nie urwało ;P 4/10

Gwiazdą wieczoru był austriacki Heathen Foray. Solidny melodyjny viking metal - energiczny set, dobry kontakt z publiką. Odbiór troszkę psuły stanowczo zbyt częste przebicia i odrobinę zbyt głośne wysokie tony jednak ogólnie całkiem spoko. 6/10


Podsumowując: Przyzwoity koncert, za przyzwoitą cenę - 15zł za 4 zespoły - było warto! ;) 

P.S.: Czy tylko mi wokalista Heathen Foray przypomina Joakim Brodéna z Sabatona? :P